Pisałam o tym wielokrotnie, ale powtórzę to jeszcze przynajmniej
jeden raz. Najlepiej jest dzielić się swoją pasją z najbliższymi. Wtedy ogarnia
mnie bezgraniczna radość. W późny, chłodny poranek, wyruszyliśmy w pięknym
składzie: ja, Tomek, Zawa i Michał, (nie żebym dwa razy wspominała o Michale
Zawadzkim), nasz młodszy Synek. Gabryś był w tym czasie w przedszkolu, a ja
oszczędzałam jeszcze, zwichniętą niedawno nogę. Nie mogłam się jednak oprzeć
temu, że sterniczka, której jeszcze w Polsce nie widziałam, nadal pływa po
Dzierżnie jak gdyby nigdy nic. Chłopcy oczywiście już sterniczkę widzieli, dla
mnie był to pierwszy raz, a dotarliśmy na miejsce wyjątkowo szybko. Z pewnością
byliśmy na tym zbiorniku już kiedyś, nie mogliśmy sobie jednak przypomnieć, w
jakich to było okolicznościach przyrody. Ze zdziwieniem komentowaliśmy, że tak
niewiele kilometrów i dobra droga w postaci autostrady, dzieli nas od tak
ciekawego ornitologicznie miejsca.
Ptak
nie kazał sobie długo na siebie czekać. Zauważyłam go jeszcze z drogi
prowadzącej do zbiornika przez lornetkę. Tomek z Zawą rozstawili lunety i
spojrzałam na nią jeszcze przez chwilę i to właściwie koniec opowieści. Nie dlatego,
że mi się znudziła, czy, jak niektórzy, przyjechałam tylko przyłożyć oko do
lunety, po prostu w tej euforii dały o sobie przypomnieć inne priorytety:
Michałek chciał się najzwyczajniej w świecie pobawić z mamą.
Najpierw
poszliśmy zobaczyć łabędzie z bliska, a także porównać ich ślady z naszymi. Nie
obyło się też bez wrzucania kamyczków i patyków do wody, pisania po piasku i
innych „okołowodnych” zabaw, które zawsze z Synkami uskuteczniamy na naszych
ptasich wyprawach. Michał bawił się świetnie, zwłaszcza, kiedy znalazł plastikowe
grabki i mógł rozgrzebywać piasek. Chętnie wchodził też do piaskowych dołków, a
ja nie mogłam się oprzeć i wciąż robiłam mu zdjęcia. Oczywiście nie obyło się
bez „selfie” z mamusią. Oprócz sterniczki, na zbiorniki widzieliśmy też szlachary
i zauszniki – krótką dokumentację, mój debiut w sztuce "digiscopingu", załączam poniżej.
A to są łabędzie - Michał już o tym dawno wie. Fot. Agnieszka Tańczuk.
Mamusiu, a czemu one odpływają? Fot. Agnieszka Tańczuk.
Wielkie stopy. Fot. Agnieszka Tańczuk.
Gwiazda dzisiejszego dnia - sterniczka we własnej osobie. Fot. Tomasz Tańczuk.
Tu byłam. Fot. Agnieszka Tańczuk.
Smile! "Selfie" z Mamusią. Fot. Agnieszka Tańczuk.
Ale dziura! Fot. Agnieszka Tańczuk.
Obserwujemy ptaszki z Tatusiem. Fot. Agnieszka Tańczuk.
Gdzie by się tu schować? Fot. Agnieszka Tańczuk.
Mój Słodziak. Fot. Agnieszka Tańczuk.
Szlachary na pierwszym i gęgawy na drugim planie. Zauszniki - próba 1. Fot. Agnieszka Tańczuk.
Zauszniki - próba 1. Fot. Agnieszka Tańczuk.
Zauszniki - próba 2. Fot. Agnieszka Tańczuk.
Chłopaki w terenie: Tomek, Michał "na barana" i Zawa. Fot. Agnieszka Tańczuk.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz